Dośc dawno mnie tutaj nie było, ponieważ szyłam prezent na urodziny mojej córki i jej męża, b0 obchodzą je miesiąc w miesiąc, tak bywa. Córce mojej marzyła się narzuta we wszystkich odcieniach turkusowych z domieszką brązów i fioletów, bo taka jej pasuje do nowego wystroju mieszkania. Nie powiem ile czasu zajęło mi kmpletowanie materiałów ani ile kosztowały:))) w końcu to prezent i w końcu wręczony :)))) Nie mam niestety zdjęcia narzuty leżącej na łóżku, tylko jak jest już skanapkowana. Czas trwania tej wielkiej bo 240x260 kanapki to godzina i czynna pomoc koleżanki Basi, no i wszystkie agrafki sztuk prawie 300 :))) zajęła całą podłogę z której usunęliśmy fotele i stolik :)))
O proszę, mój Julek i córka Baśki łażą po niej jak po dywanie i nie pomagały ostrzeżenia, że mogą się odpiąc i zranic... dla nich to fajna zabawa... wrr.
Pikowanie w lot trzmiela zajęło mi trzy dni międzyczasu i możliwości mojego kręgosłupa. Zdjęcie zrobiła moja mama, przynajmniej mam pamiatkę :))) Za mną tablica do układania wzorów zrobiona z flanelki, prezent od organizatorów warsztatów z Kaffe Fassettem w Łodzi :))) na której mój Juleczek przypina dla mnie swoje rysuneczki.
Pozdrawiam i lecę nadrabiac zaległości :)))
Narzuta piękna!!! Córka z pewnościa zachwycona!!! Ale nie wyobrażam sobie szyć takiego kolosa... Jestem pełna podziwu!!!
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem!! Piękna narzuta :)
OdpowiedzUsuńświetna narzuta!!! taka pełna energii:)
OdpowiedzUsuńpiękna i ile pracy! super! przede mną kanapkowanie i pikowanie narzuty 200x220 i mam obawy czy nie polegnę...
OdpowiedzUsuńWspaniała!
OdpowiedzUsuńI ile pracy w nią włożyłaś! I serca!!!
śliczna Kornelio, napracowałaś się nieźle:))
OdpowiedzUsuńrenia