Anioły mojej córki Marty

niedziela, 31 stycznia 2010

Pieskowa torba

Uszyłam w nocy torbę dla dziewczyny mojego najstarszego syna, bo mieli dzisiaj przed południem jechać kupić sobie pieska, rasy Maltańczyk. Pomyślałam, że do Karinki pasuje taka torba do noszenia psiaczka. Byłam bardzo podekscytowana szyjąc ją, złamałam trzy igły bo szybko chciałam ukończyć dzieło i pochwalić się... Bo taka ze mnie samochwała ;)




Tutaj torba - widok z boku

Tył krótszy, przód z aplikacją dłuższy













Widoczek od środka, na dno dodatkowe wyściełanie uszyłam







Niestety okazało się, że pieska nie będzie, bo hodowca niepewny - zbyt dużo piesków zakupionych u niego zdycha na różne choroby w pierwszym roku życia. Na zdjęciu moja Córka posadziła do torby kota. Tak mu się spodobało noszenie, iż nie chciał wyjść.










Zapomniałabym napisać i pokazać. Ostatnio jak się rozpędziłam to uszyłam jeszcze dwa szpileczniki i mam teraz lawendowe trojaczki, jestem ciekawa czym dziewczyny wypełniają te "patisonki"? Najpierw myślałam, że zwykłą watą, bo bawełna ale przecież wtedy nie można by ich prać, wypełniłam więc ociepliną, którą stosownie poszarpałam na kawałeczki. Nabrały pięknego kształtu ale nie są tak miękkie jak myślałam i szpilki trochę z trudem wchodzą i...albo ja mam tempe szpilki, albo materiał zbyt gęsto tkany lub właśnie wina wypełnienia. Hm! Na próbę kupię sobie nowe szpileczki :)))

piątek, 29 stycznia 2010

Szpilecznik


Widziałam takie śliczne drobiazgi u szyciowych koleżanek. Także na kilku blogach, które z wielką przyjenmością obserwuję. Jeszcze nie wiem jak obsługiwać ten swój, by zamieścić stosowne adresy, ale napewno się nauczę... A więc, wiedziona lekką zazdrością, uszyłam sobie dzisiaj taki oto szpilecznik. Nie jest doskonały ale nieszkodzi, jest dla mnie, gdy będę szyła takie dla przyjaciółek postaram się być bardziej perfekcyjna. Jest uszyty w moim ulubionym lawendowym kolorze...hm zdjęcie trochę przekłamane. Ma z boku uszko, potrzebne do zawieszenia np. na maszynie. Zawsze denerwowalo mnie w trakcie szycia to, że nie miałam gdzie wpiąć wypiętych z materiału szpilek Dotychczas stosowałam na szpilki poduszeczkę serduszko, takie walentynkowe, które kupiła sobie moja córcia, gdy była dorastającą dziewczynką. Jest ciągle niezawodne, jednak szyjąc już tyle lat uznałam, że dwa szpileczniki to niezbędne minimum. Pudełek nie znoszę, ot małe fiu-bździu. Można by zapytać dlaczego czekałam tak długo? No bo zawsze było coś ważniejszego do uszycia. A ten rok zaczął się inaczej niż wszystkie poprzednie, bo postanowiłam być dobra dla samej siebie.

środa, 27 stycznia 2010

Nr.2. Barwinek lub niezapominajka...


Wprawdzie miałam w planach szycie jednego bloku na tydzień, bo mało międzyczasu mam, jednak nie mogłam oprzeć się pokusie. To co czuję wybierając te drobne skrawki materiałów (bo u mnie nic sie nie marnuje) z pudełek, wycinając i naklejając, to zrozumie tylko taka sama pasjonatka jak ja. Umysł się wycisza, ręce łagodnieją, ciało staje się cierpliwe... przyjemność nie do opisania jednym zdaniem. Czuję jak pomalutku klaruje się w mojej głowie obraz gotowej narzuty.

niedziela, 24 stycznia 2010

Nr.1. Chryzantema


Miałam dziś spokojną niedzielę, dzieciaczek z tatą pojechali do kina na bajkę, więc postanowiłam skończyć swój pierwszy kwiatek. Tak wygląda gotowy blok. Nazwy jednak nie znam a szkoda bo ładny. Kojarzy mi się z astrami, więc może tak go nazwę? No chyba, że znajdzie się ktoś, kto zna prawidłową nazwę tego szablonu?
Zmieniłam nazwę, bo przyjaciółka uzmysłowiła mi, że kwiat jest podobny do chryzantemy złotej. Muszę przyznać jej rację :)

sobota, 23 stycznia 2010

Kwiatowy Sampler


Już od jakiś dwóch lat marzy mi się uszycie narzuty, wielkie słowo, bo przecież jeszcze nie wiem jaką wielkość ostatecznie będzie mieć ten patchwork i na jakim etapie postanowię go zakończyć. Ważne, że w końcu rozpoczęłam pracę nad nim. Uszyłam pierwszy blok, aplikację właściwie, bo z takich drobnych, naklejanych a następnie obszywanych elementów będzie się składał. Jestem amatorem, chociaż szyję patchworki od lat trzech a krawcową jestem od dwudziestu siedmiu, to jednak niektóre terminy są dla mnie obce lub zupełnie nieznane, więc pisać będę tak jak wiedza mi na to pozwala. Wiem, że to, co chcę uszyć nazywa się sampler. Jak poinformowała mnie koleżanka od igły: Sampler to taki patchwork na który składają się kwadraty różnych wzorów lub szablonów... przeważnie w jednym wymiarze. Zdjęcie nie jest doskonałe jak i blok niedokończony, jeszcze powinnam go ładnie obszyć, chciałam go już jednak pokazać światu i poprostu zacząć prowadzić ten blog. Acha to, co wydaje się białe jest jasno różowe...