piątek, 29 stycznia 2010
Szpilecznik
Widziałam takie śliczne drobiazgi u szyciowych koleżanek. Także na kilku blogach, które z wielką przyjenmością obserwuję. Jeszcze nie wiem jak obsługiwać ten swój, by zamieścić stosowne adresy, ale napewno się nauczę... A więc, wiedziona lekką zazdrością, uszyłam sobie dzisiaj taki oto szpilecznik. Nie jest doskonały ale nieszkodzi, jest dla mnie, gdy będę szyła takie dla przyjaciółek postaram się być bardziej perfekcyjna. Jest uszyty w moim ulubionym lawendowym kolorze...hm zdjęcie trochę przekłamane. Ma z boku uszko, potrzebne do zawieszenia np. na maszynie. Zawsze denerwowalo mnie w trakcie szycia to, że nie miałam gdzie wpiąć wypiętych z materiału szpilek Dotychczas stosowałam na szpilki poduszeczkę serduszko, takie walentynkowe, które kupiła sobie moja córcia, gdy była dorastającą dziewczynką. Jest ciągle niezawodne, jednak szyjąc już tyle lat uznałam, że dwa szpileczniki to niezbędne minimum. Pudełek nie znoszę, ot małe fiu-bździu. Można by zapytać dlaczego czekałam tak długo? No bo zawsze było coś ważniejszego do uszycia. A ten rok zaczął się inaczej niż wszystkie poprzednie, bo postanowiłam być dobra dla samej siebie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz