Anioły mojej córki Marty

niedziela, 4 listopada 2012

Żeby nie było, że nic się nie dzieje

Oj bardzo dawno mnie tu nie było, jak ten czas biegnie, gdzież on tak spieszy? Taakie zmiany na blogu? Trochę potrwało zanim się obeznałam co i jak, masakra, jak mawia moja przyjaciółka Beatka :))) W ciągu tego roku uszyłam kilka rzeczy ale najbliższe memu sercu są te torby, szyte w prezentach dla dwóch chrześniaczek, mojej mamy i przyjaciółki. Trzy uszyte z tkanin czeskiej firmy Bellus, fantastycznie się z nich szyje, jestem nimi zachwycona i zawsze będę chwalić :)) jedna hawajska Fassetta :)) Elf jest namalowany farbami przez szablonik i zaprasowany by się nie sprał. No to narazie na tyle. Pozdrawiam tych co mieli cierpliwość zagladać tu do mnie czasem i czekać aż się znowu wybudzę do działania.   











wtorek, 17 stycznia 2012

Według Fassetta- zakończenie

Dawno tutaj nie pisałam, ale coś tam szyłam :):) np. skończyłam szyć narzutę według Fasseta dla znajomej. Zajęło mi to więcej czasu niż sądziłam ale już skończone i oddane jestem zadowolona, ona też :):) Druga strona szyta jest w stylu lekko japońskim i pomagała mi w tym psiapsiułka Renia z Olkusza, za co jestem jej niezmiernie wdzięczna. Reniu!! Wielkie buziaczki :):):) wyszło jej przecudnie prawda ???



Zdjęcia robione na moim prywatnym wyrku :):) Pozdrawiam odwiedzających i obiecuję nie milczeć już tak długo.


P.S. A dla ciekawych, stan mojego zdrowia poprawia się, regularnie chodzę na siłownię gdzie pod okiem trenera Michała nabieram sił i wytrzymałości. Biorę leki i wyniki krwi poprawiają się systematycznie. W sobotę mam kolejną wizytę u kardiologa i zobaczymy jak tam moje serducho :):) Ale według mnie jest dużo lepiej, przecież czuję :):)